Noszenie tej samej stylizacji przez dwa tygodnie to już dla mnie maksimum. Jestem w szoku, że teraz wytrzymałam ponad dwa, ale niestety brak czasu robi swoje. Lista rzeczy do testowania rośnie i rośnie, mam nadzieję, że jak tylko zaczną się wakacje troszkę tego nadrobię. 🙂
Pogoda za oknem typowo letnia, więc paznokcie również w takich klimatach. Zwłaszcza, że odebrałam ostatnio paczuszkę z lakierem GDCOCO w cudnym kolorze i koniecznie musiałam go użyć. W dzisiejszym manicure użyłam sporo nowych produktów, mam nadzieję, że się sprawdzą.
Muszę stwierdzić, że moje paznokcie przeszły przez ostatnie tygodnie istną metamorfozę. Jeszcze niedawno króciutkie kwadraciki, a teraz już co raz dłuższe. Kształt jest moją zmorą, ale w końcu osiągnęłam długość, gdzie w miarę jakoś udało mi się je ogarnąć. (poprzedni post to była tragedia :p )
Podstawą każdej stylizacji jest dla mnie PH Bond Gelish oraz baza Mshare, dzięki nim nie muszę się martwić, że coś odpadnie czy się zepsuje. Na bazę w celu utwardzenia płytki zawsze nakładam dwie cienkie warstwy reinforce, tym razem użyłam nowego nabytku w postaci reinforce GDCOCO. Z racji wysokich temperatur okazał się strasznie rzadki, ale przed użyciem schłodziłam go w lodówce i zrobił się bardziej gęsty. Paznokcie po jego użyciu są twarde, ale też troszkę elastyczne, na pewno nie ma tu odczucia jak przy twardym żelu, myślę, że jest bardzo podobnie jak przy reinforce Mshare.
Kolor, który użyłam to cudowny GDCOCO nr 810, zakochałam się w tym odcieniu od pierwszego wejrzenia. Wydaję mi się, że przypomina Semilac 130 Sleeping Beauty. Niestety malowanie nim nie jest bajeczne, troszkę mnie zdenerwował. :p Lakier nieco smuży, po trzech warstwach nadal były delikatne prześwity, myślę, że do perfekcyjnego krycia trzeba by było nałożyć 4-5 warstw. Ja miałam dosyć po trzech i stwierdziłam, że dla maskowania zrobię stempelki. Lakier jest dosyć gęsty, więc raczej nie polecam fanom rzadkich lakierów. Kosztował niecałe 90 centów, więc uważam, że pomimo tego krycia warto go mieć dla samego koloru, który jest po prostu nieziemski. Koniec końców uważam,że wyszło to całkiem fajnie.
Ciekawostką jest również, że lakier ma na opakowaniu podany skład: Polyurethane Acrylate Resin, Acrylate Copolymer, HPA, UV Pigment etc
Płytka do stempli, którą użyłam to jakaś no name kupiona za 95 centów wzór XY-Z28. Tematycznie bardziej pasuje do walentynek, ale strasznie mi się spodobała. Ogólnie odbija się dobrze, minimalny problem jest tylko z napisami „I love you”. Czarny lakier do stempli to testowana przeze mnie nowość od Nicole Diary, jest bardzo gęsty i świetnie napigmentowany. Niestety mam problem, żeby dokładnie go zmyć przy skórkach, wżarł się w skórę jak nie wiem :p Posiadam bazę peel off, ale niestety z lenistwa nie chciało mi się jej użyć :p Na serdecznym stempelek odbity pięknym różowym Genailish nr #5 Magenta.
Na koniec top no wipe Born Pretty. Ogólnie jest ok, pięknie błyszczy, dobrze się trzyma, ale cholernie nie lubię go nakładać, bo potrafi sobie porządnie spłynąć na skórki. Jak na razie moimi topowymi ulubieńcami są Kads i Lavender Violets.
One Reply to “Moje paznokcie – lakier hybrydowy GDCOCO z aliexpress”