Sylveco naturalna pasta do zębów wpadła mi w oko podczas jednych z internetowych zakupów. Skusił mnie fajny skład bez fluoru i innych nieporządanych substancji. Cena również nie jest jakoś strasznie wysoka. Jeśli chcecie wiedzieć czy się u mnie sprawdziła, to zapraszam do dalszej części wpisu.
Pasta Sylveco ma pojemność 100ml, przychodzi zapakowana w kartonik, na którym mamy wszystkie informacje co do składu i działania. Ze względu na brak fluoru polecana jest zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci. Według opisu producenta jest bogata w ekstrakty ziołowe (szałwia, mięta, rozmaryn, goździki), ksylitol, który zapobiega próchnicy i łagodzącą alantoinę. Dokładnie i bezpiecznie oczyszcza dzięki niskoczostęczkowym składnikom ścierającym, a olejki eteryczne z mięty pieprzowej i eukaliptusa mocno odświeżają oddech. Pasta jest hypoalergiczna, przeznaczona do codziennego użytku.
Skład:
Aqua, Glycerin, Alumina Silicate, Sorbitol, Xylitol, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Benzoate, Mentha Piperita Leaf Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Rosmarinus Pfficinalis Leaf Extract, Eugenia Caryophyllus Flower Extract, Mentha Piperita Oil, Hydroxyethylocellulose, Allantoin, Sodium Bicarbonate, Eucalyptus Globulus Leaf Oil.
Czytając opis producenta możemy się zachwycić, możemy nawet pomyśleć, że trafiliśmy na pastę idealną. No ale niestety w moim przypadku tak nie jest. Pierwsze co zwraca uwagę, to brzydki szary kolor, to akurat nie przeszkadza. Zapach też bardzo ładny, świeży, miętowy. Z racji tego, że w składzie nie ma żadnych mocniejszych detergentów pasta bardzo słabo się pieni. Tego też nie uznałabym za wadę, chociaż jeśli ktoś jest nie przyzwyczajony do tego typu past może się czuć rozczarowany. Dlaczego jej nie polubiłam? Mam wrażenie, że pasta Sylveco słabo oczyszcza. Już kilka minut po umyciu zębów mam uczucie jakbym wcale tego nie robiła. Zostawia w ustach lekko gorzkawy posmak. Troszkę pomaga wypłukanie płynem, ale i tak dziwne uczucie. Jestem zwolenniczką wykorzystywania kosmetyków czy środków higienicznych do końca, ale z pastą Sylveco będzie mi ciężko. Na myśl o tym, że będę musiała jej użyć całkiem odechciewa mi się myć zębów. Próbowałam podsunąć ją dziecku, ale również grymasi i nie chce jej używać.
Może są osoby, które lubią pastę do zębów Sylveco i są z niej zadowolone, ale mi niestety nie przypasowała.
Lubię testować pasty do zębów, ale na tę nie mam ochoty się skusić.
Jeśli jeszcze nie testowałaś to polecam pasty Dabur 🙂
A ostatnio odkryłam też czarną pastę Natura Siberica, świetnie się zapowiada 🙂